Wczoraj byłem na wielkich międzynarodowych targach lotniczych i połączonych z nimi pokazach - ILA w Berlinie. Impreza bardzo fajna, organizowana co dwa lata, polecam każdemu, kto interesuje się lotnictwem. Z samego rana ruszyłem z Warszawy, po drodze jeszcze pod Łodzią zgarniając Piotra. To 600 km w jedną stronę, całkiem spory kawał, ale na szczęście autostradą (jednak koszt przejazdu do granicy jest bandycki). Na miejscu byliśmy przed południem. Organizacja okazała się bardzo dobra - już wiele kilometrów przed Berlinem były dodatkowe oznaczenia jak jechać by dojechać nie tyle na lotnisko Schoenefeld, co właśnie na same targi ILA. Dotarliśmy na wielkie puste pole, gdzie były zorganizowane parkingi. Stamtąd co kilka minut odchodziły autobusy na teren samych targów. Po kilkunastu minutach jazdy dotarliśmy do wejścia, gdzie ponad 45 minut odstaliśmy w dzikim upale do kas. Potem jeszcze dość drobiazgowa kontrola bezpieczeństwa (w końcu wchodzimy nie tylko na teren wielkiej imprezy masowej ale i na teren lotniska) i jesteśmy. Mnóstwo hal gdzie były ekspozycje różnych firm z branży lotniczej. To nas akurat średnio interesowało, przyjechaliśmy tu dla obejrzenia samolotów na płycie lotniska i w locie. A było co oglądać! B747, E3-B, Airbus A350, Me262, B1-B, C17 i dziesiątki innych wojskowych i cywilnych maszyn. W locie miał zaprezentować się również amerykański bombowiec strategiczny B-52, symbol Zimnej Wojny. Nigdy wcześniej nie widziałem tego samolotu w powietrzu i byłem tego bardzo ciekaw. Najlepsze w tym wszystkim było to że do każdego samolotu można podejść, obejrzeć, nawet wejść do środka, choć do tych ciekawszych ustawiły się długie kolejki. Co i rusz jakiś samolot musiał wykołować przez tłum ludzi, by po chwili wystartować, zaprezentować się w powietrzu i... po wylądowaniu wrócić na swoje stanowisko. Naprawdę niewiele jest pokazów gdzie podchodzi się bezpośrednio do maszyn, które własnie szykują się do startu lub własnie wylądowały.
Przelot B-52 okazał się wspaniały. Groźny, ośmiosilnikowy bombowiec przemknął na niskiej wysokości z dużą prędkością, z niesamowitym gwizdem, ciągnąc za sobą brunatne smugi spalin. Wrażanie naprawdę duże, szczególnie że to maszyna bojowa, która odbyła niejeden patrol z bronią nuklearną.
Potem z ciekawszych maszyn w locie z pewnością należy wymienić Me262. Hitlerowski odrzutowy myśliwiec z ostatnich dni wojny jest wielką ciekawostką. Tego samolotu nigdy nie widziałem na żywo, a tym bardziej w locie. Nie wiedziałem nawet ze do dziś zachowały się latające egzemplarze. Potem najnowsze dziecko Airbusa - A350. Pokaz dużego samolotu pasażerskiego... cóż w tym ciekawego? Otóż okazał się niezwykle dynamiczny i do tego miał podłożoną świetną muzykę! Jasna sprawa - latał na lekko, bez pasażerów i bagaży, ale nie spodziewałem się że takie cuda można robić rejsowym samolotem :)
Upał dał się nam jednak mocno we znaki i po kilku godzinach zadecydowaliśmy o powrocie. Kolejne 600 km, z małą przygodą, bo w okolicach Świebodzina byliśmy świadkami wypadku samochodowego na autostradzie i udzielaliśmy pomocy rannej kobiecie, zabezpieczaliśmy miejsce do momentu przyjazdu służb itp. Trochę dało mi to wszystko do myślenia - niby mam przeszkolenie medyczne, ale w stresowej sytuacji okazuje się że trudniej podejmować decyzje niż na szkoleniach "na sucho". Do tego kolejne doświadczenie z numerem ratunkowym 112, który okazuje się po raz kolejny nic nie warty! Należy dzwonić bezpośrednio na pogotowie lub policję, a nie tracić czasu na tą namiastkę numeru ratunkowego! Ale ogólnie wszystko skończyło się dobrze - nikt nie zginął, a my choć straciliśmy ponad godzinę - zdobyliśmy cenne doświadczenie.
sobota, 4 czerwca 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Ostatnie kilka dni spędziłem na Litwie. Celem wyjazdu było zwiedzenie Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej. Jest to może dość nietypowy ...
-
Wyprawa do Skandynawii w 2018 roku to kolejny mój wyjazd w te piękne rejony. Od kilku lat właśnie tam odnajduję spokój i piękną przyrodę....
-
Czerwiec tego roku jest bardzo upalny. Mimo że jeżdżę ostatnio sporo na rowerze, to nie przekraczam zazwyczaj trzech godzin, bo później s...
-
Ten rok jeśli chodzi o wakacyjne wypady jest zdecydowanie skandynawski. Byłem już na objazdowej trasie po Norwegii (czytaj tu ), ale ma...
-
Tegoroczny czerwiec mogę określić miesiącem dłuższych rowerowych tras. Dość wyjątkowym zbiegiem okoliczności niemal w każdy weekend mam woln...
-
Lipiec był dla mnie pod kątem rowerowym niemal straconym miesiącem. Jazdy było tyle co nic. Najpierw dwa wyjazdy urlopowe (czytaj tu ),...
-
Lipcowy wyjazd do Norwegii planuję już od kilku miesięcy i od początku w głowie miałem dość ogólny zarys trasy. Tym razem nie chcę jecha...
-
Jak co roku w sierpniu, biorę udział w niełatwym i ciekawym przygodowym przedsięwzięciu znanym jako Bieg Katorżnika. Nazwa jest niewinn...
-
Początek czerwca 2018 roku spędzam w zupełnie odmiennym miejscu i klimacie. Od kilku lat najbardziej pociąga mnie surowa północ i tym ...
-
Wyjazd na Białoruś planowałem na wiosnę tego roku. Jednak w międzyczasie miałem wypadek i operację, która poskładała moją twarz do kupy. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz