Czołg jakich wiele w Polsce. T-34. Jednak warto się zatrzymać. Już któryś rok z rzędu zatrzymuję się przed nim.
"Przechodniu, czcij i szanuj to miejsce! Tu znajduje się ziemia z pól bitewnych Wałcza, Podgaja, Kołobrzegu, Gdańska i Czarnego. To prochy naszych dziadów i ojców, którzy za tę ziemię oddali swe życie, by nowe pokolenia mogły żyć w pokoju."
Tuż obok szkoła podstawowa im. "Inki". Też historia. Inna, bolesna, zapomniana, teraz odkrywana na nowo. Jednak czasem zbyt nerwowo... to jest historia, ale nie każdy tworzący tą nowoodkrytą historię stał po dobrej stronie mocy... Mimo to usiłuje się wszystkich wrzucić do wspólnego worka "bohaterowie" choć niekoniecznie nimi byli. Temat trudny.
Na początku 1945 roku, gdy Niemcy już dogorywały i wspólnym wysiłkiem całego świata przetrącono im kręgosłup, a Armia Czerwona i Wojsko Polskie stały już nad Odrą gotowe do szturmu Berlina, na Pomorzu toczyły się zażarte walki. Teren trudny, leśny, mnóstwo jezior i wzgórz. W dodatku to właśnie tutaj Niemcy wybudowały linię umocnień i bunkrów znaną jako Wał Pomorski. 1 Armia WP brała udział w przełamaniu tej lini obrony i wyjściu nad wybrzeże Bałtyku. Tzw. Zaślubiny Polski z morzem w 1945 miały miejsce w Dźiwnówku, Mrzeżynie i Kołobrzegu. Walki o Wał Pomorski są coraz mniej znanym epizodem II wojny światowej, a przecież to jedno z ważniejszych miejsc szlaku bojowego Wojska Polskiego na wschodzie.
Ile polskiej krwi wsiąkło w te ziemie które były polskie jeszcze za dynastii Piastów, by później znaleźć się we władaniu niemieckim? Nie wiem ile, ale z pewnością dużo. Ziemie te nazwano odzyskanymi, bo po stuleciach wróciły do Polski. Oby na zawsze.
Powojenna historia wcale tych terenów nie oszczędzała. Ludność niemiecką wysiedlono na tereny niemieckie. Co ciekawe - na tych ziemiach jest znacząca mniejszość ukraińska, która znalazła się tu w ramach przesiedlań akcji "Wisła". Żadna wojna nie oszczędza cywilów, a ta była wyjątkowo brutalna dla każdej ze stron. Całe Pomorze to w czasach PRL jedna wielka baza wojskowa, polska i radziecka. Wszystko gotowe do ataku na Europę Zachodnią. Nie przypadkiem w niemal każdym miasteczku regionu są lotniska wojskowe, często aktywne do dziś - Piła, Wilcze Laski, Konarzyny, Borsk, Pieniężnica, Zegrze Pomorskie, Bagicz, Świdwin, Mirosławiec, Płoty, Śniatowo, Śmierowice. Wymieniać dalej? Każde miasteczko to garnizon i często duży poligon tuż obok - Wałcz, Złocieniec, Złotów, Czaplinek, Drawsko, Szczecinek, Czarne, Człuchów, Biały Bór, Białogard, Koszalin, Kołobrzeg, Ustka. O tak znanym miejscu jak Borne Sulinowo nie wspomnę Tam stacjonowała cała radziecka dywizja pancerna, a do tego w okolicy mnóstwo wojska, do tego pod Bornem i pod Koszalinem były dwa składy głowic jądrowych. Pamiętam lata 80-te jak jeździło się nad morze. To była wielogodzinna podróż autokarem PKS-u przez Polskę, ale na Pomorzu panował jakiś taki ogólny klimat wojskowy - zawsze jechali tymi autokarami żołnierze na przepustki lub z wracający z nich, a każdej dziurze gdzie autokar miał postój - widziało się ludzi w mundurach i budki strażnicze. Teraz te czasy nieco minęły, ale nadal wiele jednostek pozostało w tych rejonach.
Batalion remontowy w Czarnem. Ktoś w ogóle wie gdzie jest Czarne? No właśnie. Przez lata tzw. Zielony Garnizon, gdzieś w środku lasu. Czołgi, poligony, do tego duże więzienie. Ziemie odzyskane. Mam jednak wielki sentyment przyjeżdżać do tego mikromiasteczka 400 chłopa i 50 kobiet w mundurach - co troszkę trzyma tradycje tego miasteczka. Biegłem tu 3 raz z rządu, pokonując w polowym mundurze i z 10 kg plecakiem 11,5 km po czołgowym poligonie. Taka rozgrzewka przed pokonaniem w podobny sposób 21 km za dwa tygodnie na warszawskiej WAT i 105 km i 42 km w śląskim Lublińcu (gdzie stacjonuje JW 4101 - Jednostka Wojskowa Komandosów) w marcu i listopadzie.
Klimat tych biegów jest wspaniały i polecam osobom mającym ochotę na zmierzenie się z własnymi słabościami. Przy okazji można dotknąć nieco prawdziwej historii, tak jak dziś miałem okazję na Ziemiach Odzyskanych.
"Przechodniu, czcij i szanuj to miejsce! Tu znajduje się ziemia z pól bitewnych Wałcza, Podgaja, Kołobrzegu, Gdańska i Czarnego. To prochy naszych dziadów i ojców, którzy za tę ziemię oddali swe życie, by nowe pokolenia mogły żyć w pokoju."
Tuż obok szkoła podstawowa im. "Inki". Też historia. Inna, bolesna, zapomniana, teraz odkrywana na nowo. Jednak czasem zbyt nerwowo... to jest historia, ale nie każdy tworzący tą nowoodkrytą historię stał po dobrej stronie mocy... Mimo to usiłuje się wszystkich wrzucić do wspólnego worka "bohaterowie" choć niekoniecznie nimi byli. Temat trudny.
Na początku 1945 roku, gdy Niemcy już dogorywały i wspólnym wysiłkiem całego świata przetrącono im kręgosłup, a Armia Czerwona i Wojsko Polskie stały już nad Odrą gotowe do szturmu Berlina, na Pomorzu toczyły się zażarte walki. Teren trudny, leśny, mnóstwo jezior i wzgórz. W dodatku to właśnie tutaj Niemcy wybudowały linię umocnień i bunkrów znaną jako Wał Pomorski. 1 Armia WP brała udział w przełamaniu tej lini obrony i wyjściu nad wybrzeże Bałtyku. Tzw. Zaślubiny Polski z morzem w 1945 miały miejsce w Dźiwnówku, Mrzeżynie i Kołobrzegu. Walki o Wał Pomorski są coraz mniej znanym epizodem II wojny światowej, a przecież to jedno z ważniejszych miejsc szlaku bojowego Wojska Polskiego na wschodzie.
Ile polskiej krwi wsiąkło w te ziemie które były polskie jeszcze za dynastii Piastów, by później znaleźć się we władaniu niemieckim? Nie wiem ile, ale z pewnością dużo. Ziemie te nazwano odzyskanymi, bo po stuleciach wróciły do Polski. Oby na zawsze.
Powojenna historia wcale tych terenów nie oszczędzała. Ludność niemiecką wysiedlono na tereny niemieckie. Co ciekawe - na tych ziemiach jest znacząca mniejszość ukraińska, która znalazła się tu w ramach przesiedlań akcji "Wisła". Żadna wojna nie oszczędza cywilów, a ta była wyjątkowo brutalna dla każdej ze stron. Całe Pomorze to w czasach PRL jedna wielka baza wojskowa, polska i radziecka. Wszystko gotowe do ataku na Europę Zachodnią. Nie przypadkiem w niemal każdym miasteczku regionu są lotniska wojskowe, często aktywne do dziś - Piła, Wilcze Laski, Konarzyny, Borsk, Pieniężnica, Zegrze Pomorskie, Bagicz, Świdwin, Mirosławiec, Płoty, Śniatowo, Śmierowice. Wymieniać dalej? Każde miasteczko to garnizon i często duży poligon tuż obok - Wałcz, Złocieniec, Złotów, Czaplinek, Drawsko, Szczecinek, Czarne, Człuchów, Biały Bór, Białogard, Koszalin, Kołobrzeg, Ustka. O tak znanym miejscu jak Borne Sulinowo nie wspomnę Tam stacjonowała cała radziecka dywizja pancerna, a do tego w okolicy mnóstwo wojska, do tego pod Bornem i pod Koszalinem były dwa składy głowic jądrowych. Pamiętam lata 80-te jak jeździło się nad morze. To była wielogodzinna podróż autokarem PKS-u przez Polskę, ale na Pomorzu panował jakiś taki ogólny klimat wojskowy - zawsze jechali tymi autokarami żołnierze na przepustki lub z wracający z nich, a każdej dziurze gdzie autokar miał postój - widziało się ludzi w mundurach i budki strażnicze. Teraz te czasy nieco minęły, ale nadal wiele jednostek pozostało w tych rejonach.
Batalion remontowy w Czarnem. Ktoś w ogóle wie gdzie jest Czarne? No właśnie. Przez lata tzw. Zielony Garnizon, gdzieś w środku lasu. Czołgi, poligony, do tego duże więzienie. Ziemie odzyskane. Mam jednak wielki sentyment przyjeżdżać do tego mikromiasteczka 400 chłopa i 50 kobiet w mundurach - co troszkę trzyma tradycje tego miasteczka. Biegłem tu 3 raz z rządu, pokonując w polowym mundurze i z 10 kg plecakiem 11,5 km po czołgowym poligonie. Taka rozgrzewka przed pokonaniem w podobny sposób 21 km za dwa tygodnie na warszawskiej WAT i 105 km i 42 km w śląskim Lublińcu (gdzie stacjonuje JW 4101 - Jednostka Wojskowa Komandosów) w marcu i listopadzie.
Klimat tych biegów jest wspaniały i polecam osobom mającym ochotę na zmierzenie się z własnymi słabościami. Przy okazji można dotknąć nieco prawdziwej historii, tak jak dziś miałem okazję na Ziemiach Odzyskanych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz