Wraz z Madzią i malutką Flo przebywamy w miejscowości Borsk. Przyjeżdżałem tu lata temu z rodzicami, ale obecnie ośrodek w którym mieszkaliśmy jest zamknięty. Znajdujemy tu prywatną kwaterę, domek nad samą Wdą, z zejściem nad rzekę. Są z nami również znajomi, więc jest nam raźniej.
Ogólnie nie jesteśmy jakoś specjalnie aktywni. Małe dziecko nie pozwala na nic więcej niż pójście na plażę czy na spacer. Jezioro jest nadal równie piękne jak zapamiętałem sprzed wielu lat. Nic właściwie się nie zmieniło.
Obok wsi jest ukryte w lesie wojskowe lotnisko. A właściwie byłe wojskowe lotnisko. Już gdy przyjeżdżałem tu z rodzicami w latach 90-tych nie było na nim żadnych lotów. Pojawiały się nad głowami myśliwce, ale nie operowały z tego lotniska. Z tego co wiem było ono zawsze zapasową bazą lotniczą dla Malborka. W czasie naszego pobytu byliśmy już raz na jego pasie, skąd fotografowaliśmy nocne niebo. Dziś jednak postanawiamy obejrzeć dokładniej całość.
W samym Borsku jest taka nijaka droga, która wiedzie w leśny zagajnik. Samego lotniska w ogóle nie widać i jeśli się nie wie o jego istnieniu, można spędzić tu dwa tygodnie i nie zdawać sobie sprawy że jest tuż obok. Droga w zagajniku zmienia się w betonową, są tu resztki bramy wjazdowej i posterunku. Obecnie jest to teren prywatny, ale nie jest specjalnie ogrodzony czy pilnowany. Czasem nawet lądują tu awionetki.
Mijamy linię drzew o ukazują się betonowe drogi kołowania i główny pas startowy. Ma on dobre 40 metrów szerokości i 1500 m długości. Mogą stąd operować naprawdę spore samoloty, choć planowo miały stąd startować myśliwce. Idziemy betonową nawierzchnią na wschód. Mijają nas... ludzie na łyżworolkach. No cóż, aktualnie pas startowy rzadko wykorzystują samoloty, jest używany do wyścigów samochodowych czy właśnie przez rolkarzy czy rowerzystów.
Docieramy wreszcie na sam koniec pasa. Tu są jakieś podziemne schrony, w których zapewne trzymano lotniczą amunicję. Są resztki budynków bazy, wszystko w opłakanym stanie. Co ciekawe - sam pas i drogi kołowania są naprawdę dobre, mają nawet świeżo namalowane pasy. Nad nami przechodzi burzowy front, zaczyna lać. Co robić? Chowamy się wszyscy w jednym ze schronów na amunicję, gdzie przeczekujemy burzę. Po pół godzinie znów jest piękna pogoda.
Słońce zachodzi, ruszamy z powrotem na zachód, w stronę Borska. Spacer po wielkiej pustej przestrzeni jest fajny, taki totalnie na luzie.
Zdjęcia Ma Violavia i Maciej Łuczkiewicz.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
-
Ostatnie kilka dni spędziłem na Litwie. Celem wyjazdu było zwiedzenie Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej. Jest to może dość nietypowy ...
-
Wyprawa do Skandynawii w 2018 roku to kolejny mój wyjazd w te piękne rejony. Od kilku lat właśnie tam odnajduję spokój i piękną przyrodę....
-
Czerwiec tego roku jest bardzo upalny. Mimo że jeżdżę ostatnio sporo na rowerze, to nie przekraczam zazwyczaj trzech godzin, bo później s...
-
Ten rok jeśli chodzi o wakacyjne wypady jest zdecydowanie skandynawski. Byłem już na objazdowej trasie po Norwegii (czytaj tu ), ale ma...
-
Tegoroczny czerwiec mogę określić miesiącem dłuższych rowerowych tras. Dość wyjątkowym zbiegiem okoliczności niemal w każdy weekend mam woln...
-
Lipiec był dla mnie pod kątem rowerowym niemal straconym miesiącem. Jazdy było tyle co nic. Najpierw dwa wyjazdy urlopowe (czytaj tu ),...
-
Lipcowy wyjazd do Norwegii planuję już od kilku miesięcy i od początku w głowie miałem dość ogólny zarys trasy. Tym razem nie chcę jecha...
-
Jak co roku w sierpniu, biorę udział w niełatwym i ciekawym przygodowym przedsięwzięciu znanym jako Bieg Katorżnika. Nazwa jest niewinn...
-
Początek czerwca 2018 roku spędzam w zupełnie odmiennym miejscu i klimacie. Od kilku lat najbardziej pociąga mnie surowa północ i tym ...
-
Wyjazd na Białoruś planowałem na wiosnę tego roku. Jednak w międzyczasie miałem wypadek i operację, która poskładała moją twarz do kupy. ...