Od kilku pewnego czasu nie robiłem comiesięcznego podsumowania aktywności rowerowych. Wynikło to z prostej przyczyny - w sierpniu i wrześniu jeździłem na tytle mało, że nie było czego podsumowywać. Czas ten spędziłem głównie w pracy, w kilka wolnych dni na wyjazdach na Pomorze, do Norwegii i w Tatry. Na rower po prostu nie starczało czasu.
Na szczęście sytuacja nieco unormowała się w październiku, przyszła złota polska jesień i natchnęła mnie do choćby częściowego nadrobienia rowerowych zaległości. O ile w sierpniu pokonałem 170 km, we wrześniu... 70 km (to nie żart), to już w październiku było to 745 km. Różnica znaczna w porównaniu z drugą połową lata. Musze jednak wspomnieć, że 500 km z tych 745 to były raptem dwie wycieczki - z Białegostoku do Warszawy i z Olsztyna do Warszawy.
Listopad zapowiada się już chłodniej, dni są krótsze i nie planuję jak na razie jakiś długich tras, bo realizuję cykl przygotowań biegowych. Na rower w mocniejszym wydaniu czas przyjdzie w grudniu, liczę że pogoda będzie łaskawa, bo mam jeszcze kilka planów na ciekawe trasy w głowie.
Załączam dwie mapki podsumowujące moje rowerowe aktywności z opisywanego okresu. Mapkę całościową i zbliżenie na samą Warszawę. Jak zwykle, pokazuję tu jedynie trasy przekraczające dystans 30 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz