czwartek, 31 grudnia 2020

Podróżnicze i rowerowe podsumowanie roku 2020

Kończy się rok 2020, pora więc na jego podróżnicze podsumowanie. Był to rok dość szczególny, pandemia koronawirusa dość radykalnie ograniczyła możliwości organizacji dalszych wypadów. Nie oznacza to, że nic nie udało się zrobić, ale wiele planów uległo daleko idącym zmianom. Moja aktywność turystyczna skupiała się głównie na Polsce, choć byłem też w kilku najbliższych krajach. Więcej w tym roku podróżowałem z córką, byliśmy kilka razy w różnych pasmach Karpat, na Mazurach, nad węgierskim "morzem", a nawet dotarliśmy na sam Koniec Świata :)



Sporo jeździłem na rowerze. Rok zamykam całkowitym dystansem 6500 km, przy czym najdłuższa jednorazowa trasa miała 410 km. Zazwyczaj poruszałem się rowerem szosowym, choć zrobiłem też kilka bardzo ciekawych wypadów na rowerze górskim w różnych niezwykłych miejscach Polski. Taka jazda ma jednak ograniczenia co do możliwości pokonania dłuższych dystansów jednorazowo. 


Mapka pokazuje tegoroczne trasy przekraczające 100 km. Tylko dwie z nich to trasy MTB, pozostałe pokonałem rowerem szosowym.

Ciężko mi planować coś większego na rok 2021, bo będzie on wielką niewiadomą. Pandemia raczej nie skończy się z dnia na dzień i nadal będą spore utrudnienia w poruszaniu się. Mam jednak w głowie powrót na Islandię i dotarcie do jej trudniej dostępnych rejonów, myślę o powrocie do Norwegii, a także o zrealizowaniu wyprawy na Bałkany, którą miałem zaplanowaną na rok 2020, ale w końcu nie zdecydowałem się na nią. Z pewnością nadal będę dużo jeździł na rowerze i pokonywał równie długie trasy, a może i jeszcze dłuższe. Bardzo dziwny sezon biegowy 2020 spowodował, że przebiegłem tylko 600 km, co jest najmniejszym dystansem od wielu lat. Liczę że w nadchodzącym roku będzie tych kilometrów sporo więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz