Dysponuję czasem maksymalnie do 21:30. Gdy wyruszam o 17 stwierdzam, że dam radę bez problemów. Jednak w czasie jazdy zaczynam lekko powątpiewać czy mi się uda. Wiatr jest obezwładniający, udaje mi się z trudem utrzymywać 20 km/h a i to wyłącznie na gładkim asfalcie. Do tego jazda przez miasto w godzinach szczytu nie jest zbyt przyjemna. Jest głośno, na drogach dla rowerów też panuje spory ruch. Co i rusz staje się na światłach, co wybija z rytmu. Mimo, że wzdłuż lewego brzegu Wisły wiedzie bardzo wygodna rowerowa "autostrada" to celowo wybieram praską stronę. Na wiślanych bulwarach w ciepłe dni gromadzą się tłumy ludzi i ciężko przejechać nawet powoli. Pokonuję Wisłę mostem Łazienkowskim i kieruję się dalej na północ. Mijam Stadion Narodowy, Port Praski i skręcam w prawo, w ścieżkę prowadzącą w pobliżu ZOO. Dawno nie byłem przy słynnych "niedźwiedziach" w Parku Praskim. Często przyjeżdżałem tu jako dziecko, obserwować te zwierzęta. Dziś jednak ich nie ma, widocznie siedzą gdzieś w środku skalnych pomieszczeń. Jadę na północny wschód, wzdłuż ulicy Radzymińskiej. Mijam Targówek i skręcam w uliczki Zacisza. Przecinam tą spokojną dzielnicę, mijam w końcu Bródno i Trasę Toruńską. Jeszcze dość długi kawał przez osiedla Zielonej Białołęki i wreszcie trafiam w spokojne miejsce - drogę prowadzącą dokładnie na północ, wzdłuż kanału Żerańskiego. Asfalt wkrótce się kończy, a droga pozostaje ubitą szutrówką. Całe szczęście, że mam terenowe opony, bo jedzie się względnie komfortowo.
Kilkukrotnie zerkam na mapę i na zegarek. Trochę późno się robi. Postanawiam nie jechać terenowymi ścieżkami nad samym kanałem, a wyjechać na główną drogę prowadzącą do Nieporętu i tam mocniej nacisnąć na pedały.
Wiatr nadal prosto w twarz i nie odpuszcza. Ja też nie odpuszczam. Mijam wreszcie tabliczkę z napisem "Nieporęt", ale czeka mnie jeszcze kilka kilometrów przez samą miejscowość. Samochody stoją w wielkim korku, ja jestem o wiele szybszy. Wreszcie docieram do portu, przejeżdżam koło zacumowanych żaglówek i motorówek.
Jeszcze kilkaset metrów i jestem nad samą wodą. Wiatr tu jest jeszcze większy, ma w końcu otwartą przestrzeń. Na wodzie jest duża fala i mocno chlapie i na mnie, choć stoję dobre 2 metry od brzegu. Robię kilka zdjęć i uzupełniam zapas kalorii paczką kabanosów i jabłkiem. Czuję, że byłem solidnie głodny.
Pora jednak wracać i to w miarę szybko. Mam 2 godziny, a do domu jakieś 45 km. Na szczęście teraz wiatr wyraźnie pomaga. Bez żadnego wysiłku na drodze wyłożonej kostką rozpędzam się do 27-30 km/h i utrzymuje tą prędkość. Postanawiam wracać nieco inną trasą. Po przekroczeniu granic Warszawy odbijam w prawo, w stronę Białołęki Dworskiej. To niby administracyjnie Warszawa, ale teren jest typowo wiejski. Dopiero po kilku kilometrach zaczynają się pierwsze osiedla bloków.
Docieram wreszcie do Tarchomina. Mieszkałem tu kilka lat, z sentymentem patrzę na znajome okolice. Sporo się zmieniło. Przede wszystkim powstał nowy most - Most Północny. To właśnie nim postanawiam wrócić na drugą stronę Wisły. Widok na dziką w tym miejscu rzekę i zachodzące słońce jest przepiękny.
Dalsza droga to właśnie rowerowa autostrada wzdłuż wiślanego brzegu. Jedzie się bardzo dobrze, a pomaga wiatr wiejący w plecy. Jest 20:30, została mi godzina, więc już nie marudzę, tylko cisnę cały czas 30 km/h. I tak średnia prędkość wypadnie sporo niższa - dojdą światła, zwolnienia itp. Najgorszy odcinek - w okolicach Mostu Świętokrzyskiego, gdzie zawsze są tłumy ludzi udaje mi się pokonać w miarę gładko, choć rzeczywiście ludzi jest pełno. Potem już Dolny Mokotów, Stegny i Ursynów. O 21:30, zgodnie z planem jestem w domu.
Przejechałem 87 km ze średnią prędkością 21 km/h. Jak na rower górski na takim dystansie - nawet dobry wynik. W jedną stronę wiatr strasznie przeszkadzał, za to potem wydatnie pomagał. Szkoda, że gonił mnie czas i nie mogłem pojechać dalej na północ, wręcz objechać Zalewu. Tylko, że wtedy zrobiłoby się 150 km i na takiej trasie musiałbym jechać raz że spokojniej, dwa zrobić przerwę na jedzenie, a trzy - mieć na to czas, którego dziś nie miałem.
Ogólnie wycieczka bardzo udana :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz