Lato 2024 roku, podobnie jak wiosna, można uznać za rowerowo stracone. Żadnych większych wycieczek, żadnego kilometrażu, właściwie nic. Cały ten rok jest rokiem przemian, co oczywiście nie oznacza, że zrezygnuję z roweru. Z chęcią powrócę do dawnego poziomu aktywności, ale obecnie jest jak jest.
A jest niestety tak, że przez całe lato pokonałem 615 km, o ponad 300 mniej niż wiosną. To jest wynik tragiczny, dawniej w 2 tygodnie robiłem więcej. No ale nie ma co płakać, po prostu trzeba podsumować i tyle. W lipcu było to 140 km, w sierpniu 190 km, we wrześniu 285 km. Wynikło to z częstych wyjazdów do Ewuni, z wakacyjnych wypadów, z nawału pracy, ale także z powodu afrykańskich upałów, które skutecznie niweczyły we mnie chęć jazdy. Liczę, że jesień będzie lepsza pod tym względem.
Załączam mapkę wszystkich wycieczek powyżej 30 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz