Na początku kwietnia nic nie zapowiadało, że będzie to miesiąc gdzie będę robił jakiekolwiek dłuższe wycieczki rowerowe. Początek miesiąca to pobyt w szpitalu i operacja. Tak jak pisałem już nieco wcześniej był to efekt wypadku na rowerze. Mimo że miałem prowadzić tzw. "oszczędzający tryb życia" to nie zamierzałem się do tego stosować. Zawsze ruch działał na mnie uzdrawiająco i bardzo szybko wychodziłem dzięki niemu z kryzysów zdrowotnych i kontuzji. Tym razem było tak samo. Najgorzej działał właśnie bezruch i bezczynność w szpitalu. Już dwa dni po jego opuszczeniu zrobiłem pierwszą wycieczkę rowerową i biegałem. A potem dobra pogoda i dobre samopoczucie sprawiły, że aktywności rowerowe stały się dominującymi w tym miesiącu. Mimo, że miałem na to właściwie tylko drugą połowę miesiąca to i tak zrobiłem 700 km, wszystko na kilkugodzinnych wycieczkach.
Miesiąc mogę uznać za udany pod względem rowerowym. Nie z powodu pokonanego dystansu, co raczej z powodu szybkiego i pełnego powrotu do zdrowia i formy. Co prawda nadchodzi okres upałów, które jak dla mnie nie są dobrą pogoda na rowerowe wycieczki, no ale mam już w głowie kilka planów dalszych wypadów i postaram się je realizować.
Najdłuższa kwietniowa przejażdżka miała 156 km, ale wycieczek z dystansem trzycyfrowym było trzy. I jedna ciut poniżej 100 km. I oczywiście kilka krótszych. Mapka tradycyjnie pokazuje wszystkie trasy powyżej 30 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz