sobota, 24 sierpnia 2013

Radom Air Show 2013

Ostatnie dwa dni spędziłem w Radomiu, uczestnicząc w największych pokazach lotniczych w Polsce, czyli Air Show. Na tych pokazach organizowanych co dwa lata byłem już kilka razy. Ostatnio prześladuje je jednak pech - dwukrotnie zostały przerwane w wyniku katastrof lotniczych. Mam nadzieję, że teraz nie będzie żadnych tragicznych wypadków.

Mój pobyt w Radomiu to tak naprawdę dwa wyjazdy dzień pod dniu. Jest to na tyle blisko Warszawy, że nie widzę sensu szukania noclegu na miejscu. W piątek zresztą nie ma jako takich pokazów, a jedynie przyloty samolotów i treningi. To jednak dla koneserów lotnictwa i fotografowania maszyn w powietrzu jest ważniejszy dzień niż same pokazy ;) Tacy maniacy jak ja ustawiają się na tzw. "polu sołtysa" od południowej strony lotniska Sadków, na ulicy Skaryszewskiej. W dniu pokazów jest ona zamknięta, bo nad nią odbywają się loty. Dziś jednak można na nią swobodnie wjechać, zaparkować na polu przedsiębiorczego "sołtysa" i raz że móc doświadczyć samolotów przelatujących z rykiem tuż nad głową, to dwa - zrobić masę zdjęć bez tłumów w kadrze, a także zdjęć w powietrzu samolotów, które w weekend będą tylko stały na lotnisku.

Pogoda jest niezła, jest ciepło. Parkuję na polu, płace kilka zł właścicielowi i po kilkuset metrach docieram do miejsca, gdzie stoi duża grupa osób z potężnymi teleobiektywami i skanerami radiowymi. Mam swój skaner, ale nawet go nie włączam - wystarczy, że jedna osoba w grupie ma włączony swój skaner nastawiony na częstotliwość wieży i wszyscy słyszą rozmowy kontrolerów z pilotami.

Zlatują się kolejne maszyny, co kilka minut ląduje jakiś ciekawy samolot. Z napięciem wyczekuję ekipy z Ukrainy - ma przylecieć ciężki samolot transportowy Ił-76 w asyście dwóch myśliwców Su-27. To niezła gratka. Maszyny zgłaszają się przez radio, po chwili udaje się je wypatrzeć na niebie. Co ciekawe nie lądują od razu, tylko wręcz robią pokaz dla fotografów - zataczają pętlę nad lotniskiem i dopiero podchodzą do lądowania. Prezentują się w locie naprawdę świetnie.





Potem kolejno jakieś Bryzy, CASY, Herculesy. F-16 i MiG-29. Gripeny i Mirage. Zaczynają się wreszcie treningi i kolejne samoloty zgłaszają się przez radio i pojawiają w powietrzu. Zarówno małe i lekkie samoloty sportowe jak i naddźwiękowe myśliwce. Samoloty pojedyncze i zespoły akrobacyjne. Warkot śmigieł miesza się z rykiem turboodrzutowych silników z włączonymi dopalaczami. Słońce przypieka, ale od wielu godzin trwam z aparatem przy oku. Cudowne wrażenie bycia w samym środku takich pokazów. Samoloty czasem przemykają tuż nad głowami, a huk silników dosłownie wgniata w ziemię. Wrażenia są niesamowite.




Pora jednak jechać do Warszawy. Z lekkim żalem wracam do samochodu, gdy na niebie w najlepsze trenują kolejne samoloty. Jutro czekają mnie nie tylko pokazy w locie, ale też możliwość obejrzenia stojących na lotnisku samolotów z bliska.


W sobotę jadę z powrotem do Radomia, tym razem z Madzią i Flo. 100 km szybko mija, ale nie ma żadnych szans by podjechać nawet w pobliże lotniska. Pół miasta jest zamknięte. Parkujemy gdzieś u kogoś na posesji, na jednym z wyznaczonych przez organizatorów parkingów. Oczywiście trzeba zapłacić. Oczywiście pani mówi, że to blisko, góra 500 m. Oczywiście bezczelnie kłamie, bo do lotniska są ponad 3 km. Idziemy w tłumie ludzi. Wreszcie docieramy do bram. Tu kolejki na pół godziny stania, drobiazgowa kontrola czy nie wnosi się przedmiotów zakazanych. Zakazana jest nawet... woda w butelkach. Wiedziałem o tym idiotycznym zakazie i wiedziałem jak ukryć tą wodę w plecaku by nikt się nie doczepił. Wreszcie dostajemy się na lotnisko, z własną woda ;).

Idziemy wzdłuż maszyn ustawionych przy drogach kołowania. Są ich setki. Śmigłowce cywilne i bojowe, samoloty dyspozycyjne i akrobacyjne. Myśliwce i szturmowce. Są samoloty transportowe różnej wielkości, w tym Ił-76 widziany wczoraj. A w powietrzu już zaczynają się pierwsze loty. Udaje nam się pospiesznie obejrzeć wystawę statyczną i ułożyć w wygodnym miejscu na trawie. Niestety, widok jest w kierunku południowym, więc pod ostre słońce. Zrobienie stąd dobrych zdjęć wcale nie jest łatwe i często niemożliwe. Ci co i dziś poszli na Skaryszewską z pewnością zrobią lepsze zdjęcia, ale nie zobaczą wystawy statycznej. Coś za coś.

Same pokazy trwają wiele godzin. Z ciekawszych rzeczy udaje mi się uchwycić holenderski śmigłowiec AH-64 Apache który w powietrzu kręci... beczki i pętle i w dodatku odpala flary, a co ciekawe lata w parze z myśliwcem F-16.



 
Potem pokaz w wykonaniu genialnego pilota na tureckim F-16 - Solo Turk. Pierwszy raz w życiu widzę pokaz akrobacji na Su-27, i choć bardzo lubię ten samolot i pięknie się on prezentuje, to pokaz jest taki sobie, widać że wykonuje go pilot wojskowy a nie akrobacyjny. Niestety żadnej "kobry" czy "kulbita" nie pokazuje :/



 
Wielkie wrażenie robi pokaz w powietrzu samolotu transportowego C-27, który... też robi pętle i beczki. Nigdy nie widziałem ciężkiego samolotu robiącego takie akrobacje :)


Wspaniałe są też pokazy grup akrobacyjnych jak Baltic Bees, Midnight Hawks czy Patrouille Suisse.





Ogólnie jestem bardzo zadowolony, choć między pokazami wojskowych maszyn latają też małe i lekkie samoloty akrobacyjne czy wręcz rolnicze... takie maszyny w ogóle mnie nie wzruszają.


A potem znów dynamiczny MiG-29, Gripen, F-16, Eurofighter.




 
Kolejne śmigłowce. W powietrzu prezentuje się również rumuński MiG-21. Maszyna widziana często w czasach dzieciństwa na polskim niebie, teraz niemal zapomniana. Okazuje się, że lata nadal w siłach powietrznych Rumunii. Z nostalgią obserwuję jej pokaz w powietrzu.


 
Mój skaner co chwila wyłapuje rozmowy pilotów z wieżą, więc wiem na co mam się przygotowywać. Pokaz śmigłowców wojskowych desantujących żołnierzy sił specjalnych, którzy mają "zaatakować konwój na ziemi". Fajna sprawa.


Potem wyłapuje przez radio polecenia dla formującej się na wschód od Radomia eskadry Su-22. Wiem co będzie i przygotowuję się z aparatem. Klucz szturmowych samolotów z dużą prędkością nadlatuje nad lotnisko, a na ziemi nagle wybuchają pomarańczowe kule ognia które przekształcają się w grzyby czarnego dymu. Część ludzi jest totalnie zdezorientowana. Niektórzy krzyczą że rozbił się samolot! Wiedziałem o tym pokazie wcześniej - to symulacja "nalotu" na pas startowy i oczywiście samoloty nie zrzucają żadnych bomb, a jedynie wykonują niski i szybki przelot, a na ziemi wybuchają przygotowane ładunki. Robi to jednak spore wrażenie. Co ciekawe, jako "eskorta" lecą myśliwce MiG-29 i teraz F-16 podejmują z nimi "walkę powietrzną". Tym razem obywa się bez zestrzeleń ;)



Kolejny fajny punkt Air Show to parada różnych samolotów Polskich Sił Powietrznych. Wiem znów o tym z wyprzedzeniem słuchając radia. Jeden po drugim nad lotniskiem przelatują klucze samolotów i śmigłowców rożnych typów.


Potem znów jakieś samoloty rolnicze i spadochroniarze. Nuuuda. Idziemy znów na wystawę statyczną, gdzie się nieco przerzedziło. Dostajemy się do ładowni Ił-76 i nawet wymieniam uścisk dłoni z miłym kapitanem.




Potem na niebo wracają Iskry, ale to samoloty treningowe, w dodatku totalnie przestarzałe, ich pokazy nigdy na mnie specjalnego wrażenia nie robią. I jest też grupa " Żelazny". Oglądam ich z dreszczykiem, bo kilka lat temu widziałem na własne oczy jak dwa z ich samolotów roztrzaskały się na Air Show właśnie tu, w Radomiu. Nic przyjemnego zobaczyć coś takiego i zostaje to na długo we wspomnieniach.

Pora wracać zanim z lotniska ruszy największy tłum. Opuszczamy teren, gdy nad głowami przelatują kolejne samoloty. Mamy już powoli dość, głównie słońca i upału. Docieramy do samochodu i ruszamy, ale nie do Warszawy, a do rodziców na działkę, pod Płock. To półtorej godziny jazdy.

Air Show było bardzo fajne, ale treningi i przyloty również. Polecam każdemu wybranie się na taką imprezę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz